Tytuł dzisiejszego wpisu to słowa piosenki z bajki "Barbie i Akademia Księżniczek".
Czas bali i balików karnawałowych. Czas, w którym choć na chwilę baśń staje się prawdą. Na jeden dzień można się zamienić w kogoś innego, wymarzonego. Od zawsze prym wiodą księżniczki.
Nigdy nie byłam księżniczką. Za to w stroju krakowianki czy cyganki również czułam się ważna tego szczególnego dnia. Zwłaszcza rola cyganki - rozpuszczone włosy, makijaż no i długa suknia.
Moja mała księżniczka tym razem dostała sukienkę ode mnie. Chciała już być Rainbow Dash. Oczywiście etap Elsy z "Krainy Lodu" też przerabialiśmy, a teraz miała być po prostu księżniczka. Falbany, korona...
Już na samym starcie zapytała - Tylko czy każda księżniczka musi się tak męczyć? (zawiązywanie szydełkowej góry miało być tą męczarnią :)
Fenomen księżniczki, co w nim jest?
Jest piękna, to wiadomo. Każdy chce być pięknym. Ma wspaniałe stroje i mieszka w pięknym zamku. A poza tym jest mądra, ma dobre serce, często musi podjąć wiele ważnych i trudnych decyzji (nie tylko to, czy związać gorset różową czy niebieską wstążką). "Barbie i Akademia Księżniczek" przypomniała nam, że o tym, kim jesteśmy nie decyduje sam strój. Ważne również, by nie zatracić się w tej "księżniczkowatości" (wiem, nie ma takiego słowa :)), by pozostać sobą...
Na zrobienie sukienki wykorzystałam szydełkowe wdzianko, do którego przymocowywałam paski tiulu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz