piątek, 19 lipca 2019

Wieczór z książką. Ewa Cielesz "Burza przed ciszą"

O tym, jak trudno samotnej kobiecie zawalczyć o siebie i swoje marzenia wie Juliana. „Burza przed ciszą” to dalsze losy dorosłej już kobiety, która w dalszym ciągu szuka właściwej drogi życia. Jest to trzecia i ostatnia część serii "Córka cieni".


Adam pragnie stworzyć reportaż o czasach, w których Julianie przyszło żyć, ale przede wszystkim o niej samej, o jej odwadze, dążeniu do celu, niepoddawaniu się i o wielkim trudzie, z jakim przyszło jej się zmierzyć.
Los nie jest dla niej łaskawy. Mimo to podejmuje się nauki u szeptuchy, dzięki czemu systematyzuje całą wiedzę o zielarstwie przekazaną przez jej matkę. Następnie wyjeżdża z bezpiecznej wsi, odrzuca miłość przyjaciela i w trudnych warunkach poszukuje pracy. Podejmuje także dalsze kształcenie. Niestety w życiu osobistym nie ma tyle szczęścia, co w zawodowym. Delikatnie rodzące się uczucie, szybko zostaje zduszone w zarodku. Juliana wychodzi za mąż z rozsądku. Mimo iż było to małżeństwo bez miłości, to choć na chwilę spotyka ją tu szczęście.

Celem Juliany już od najmłodszych lat było odnalezienie rodziny. Stanisław znajduje ją pierwszą. Nie wie tylko, że to jego siostrzenica. Czeka ją ból i rozczarowanie.

Pozostaje jeszcze Toffi. Pojawia się w najmniej oczekiwanym momencie, znika nie wiadomo dlaczego i dopiero na końcu osiąga swój cel, który zszokował nie tylko Adama. W końcu wiadomo, o co chodziło jej od samego początku.

Podobnie jak to było we wcześniejszych częściach, przeszłość  łączy się z teraźniejszością. Z tą różnicą, że ostatnie czasy pamięta niejeden czytelnik. Historia Juliany jest niesamowita, samozaparcie Magdaleny było godne podziwu, być może to dzięki niej córka poradziła sobie w życiu, choć nie było ono usłane różami.
Szczęście jak widać nie musi mieć obok siebie żadnych przedmiotów i udogodnień. Szczęście to ludzie.

lena

czwartek, 18 lipca 2019

Maski wodzów afrykańskich - rozbudzić w sobie kreatywność

Zaplanowałam  zajęcia plastyczno-techniczne z dziećmi. Miały powstać maski afrykańskie wykonane metodą scratchart. Wszystko obmyśliłam i znałam nawet efekt końcowy. Ja go widziałam oczami własnej wyobraźni. Inaczej postrzegało go moje dziecko.

Jakiś czas temu robiliśmy maski wodzów afrykańskich metodą scratchart. Zasada jest prosta:  rysujemy wszystko kredkami pastelowymi w tęczowych kolorach, następnie zamalowujemy czarną farbą i zdrapujemy drewnianym patyczkiem – efekty są zdumiewające. Świetny sposób na wspólnie i kreatywnie spędzone popołudnie.


Wydawało mi się, iż to jest jasne, że pod czarną farbą ma znajdować się tęcza wyrysowana pastelowymi kredkami, że to jedyna słuszna. Tymczasem mój syn miał inną wizję i wcale nie gorszą. Do zamalowania swojej maski afrykańskiej użył tylko dwóch kolorów: błękitnego i granatowego.

W ostateczności cel został zrealizowany: mamy dwie cudowne maski wodzów afrykańskich, w dwóch różnych wydaniach metodą scratchart.



Dajmy upust wyobraźni i kreatywności naszym dzieciom. My delikatnie możemy podpowiadać, naprowadzać, rozpocząć etap tworzenia, reszta należy do nich.


lena

piątek, 12 lipca 2019

Wieczór z książką. Ewa Cielesz "Obce matki".


O tym jak ważne są pierwsze lata życia przekonuje się Juliana. Ucieka z bieszczadzkich lasów jako kilkuletnia dziewczynka i zaczyna wszystko od nowa. Druga część serii "Córka cieni", to właśnie jej historia. 


Powieść "Obce matki" różni się od "Siedmiu szmacianych dat". Została ona podzielona na dwie części. W pierwszej Adam (to on znalazł pamiętnik w bieszczadzkiej chacie) i Toffi błądzą po całej Polsce szukając śladu Juliany. Oprócz tego młodzi próbują zrozumieć własne uczucia. Adam jest przekonany, że Toffi to miłość jego życia. 
Różnymi zbiegami okoliczności udaje im się dotrzeć w miejsca, w których przebywała dziewczynka. W najmniej oczekiwanym momencie, kiedy nie ma już nadziei na znalezienie jakiegokolwiek tropu, spotykają ponad siedemdziesięcioletnią już kobietę.

Tutaj zaczyna się druga część powieści. Adam z dziewczyną ponownie przemierzają te same miejscowości, ale już tylko oczami Juliany i jej wspomnień. W końcu czytelnik poznaje również dalszą część urwanego nagle pamiętnika.

Wyobcowana dziewczynka po drodze trafia do różnych ludzi, różnych domów. Nie w każdym jest miło przyjmowana. Wręcz przeciwnie jest szykanowana, straszona i wykorzystywana do ciężkiej pracy. Kiedy tylko udaje jej się znaleźć bratnią duszę, musi uciekać z danego miejsca. Jednakże nie poddaje się. Szuka swojego celu w życiu, momentami walczy o przetrwanie, pnie się do góry i chce odnaleźć wujka z Konstancina.

Do tego dochodzi historia lat 50. i 60.: prześladowania, aresztowania, brutalna rzeczywistość, w której dziewczyna musi się odnaleźć. Niemniej nawet wśród ludzi czuje się samotna i tęskni za rodzicami. Powieść, choć ma inny charakter niż pierwsza część, wzrusza i zadziwia zarazem.

Obce matki to wszystkie te kobiety, które choć na chwilę miały styczność z Julianą. Wbrew pozorom najlepszymi matkami okazały się te kobiety, które w oczach innych nie powinny nigdy matkami zostać. Wpłynęły one na jej osobowość, która już i tak miała silne i stabilne podłoże. Tylko dzięki wychowaniu, jakie zapewnili jej rodzice, Juliana nie dała za wygraną i nie poddała się.


lena

czwartek, 11 lipca 2019

Poszukiwacze skarbów na miejskiej plaży


Gra terenowa – wzbudza emocje nie tylko wśród dzieci. Nie wiem, jak u Was, ale ja pamiętam wyjazdy na biwaki, gry terenowe, podchody, błądzenie po lesie…

Moje dzieciaki również miały możliwość, by wziąć udział w czymś takim. Co prawda w mieście, blisko domu, ale to wystarczyło, by się dobrze bawić.
Zorganizowaliśmy grę pt. „Poszukiwacze skarbów”. Do pomocy mieliśmy młodzież, która stała na punktach kontrolnych.
Gra trwała 2 godziny. Dzieciaki zostały podzielone na 3 drużyny i w dziesięciominutowych odstępach czasu wyruszali w teren. Już na samym początku dostali list, w którym dowiedzieli się o misji.
Oto treść listu: 

Witajcie Podróżnicy,


Jestem Aiko i mam 12 lat. Mieszkam w małej wiosce w zachodniej części Afryki.
Czy wiecie, że Afryka jest drugim pod względem wielkości kontynentem? Na jej terenie znajdują się aż 54 państwa.

Wiem również, że czekaliście na długie, ciepłe i letnie wieczory, kiedy to możecie w końcu bawić się na dworze. U nas tak jest niemalże przez cały rok. Dlatego nie możemy doczekać się pełni księżyca, podczas której to rozgrywają się najciekawsze mecze.
Pytacie, czy gramy w piłkę? Jasne, że tak. 
A znacie piosenkę o pięknej hienie? U was ta zabawa nazywa się chyba „Stary niedźwiedź mocno śpi”. 
Jak widzicie łączy nas sporo.
Piszę do Was, ponieważ potrzebuję waszej pomocy. Ostatniej nocy ktoś ukrył nasz skarb. Myślę, że wspólnymi siłami uda nam się jakoś go odzyskać. Dlatego dzisiaj zapraszam Was do mojego świata.

Przed Wami 4 spotkania z różnymi osobami. Tylko dzięki zaliczeniu poszczególnych zadań uda Wam się dotrzeć do skarbu.
Zatem w drogę, bo czasu jest niewiele.

Powodzenia
Aiko



Na poszczególnych punktach kontrolnych na uczestników czekali kolejno: Kali, Kleopatra, Szaman i Wódz. 
Widziałam: chęć poznania nowego szyfru znanego tylko nielicznym i pierwsze próby pisania swojego imienia w tym dziwnym języku; precyzję i chęć zabawy podczas czyszczenia korytarzy piramid (czyt. slalom parami między drzewami na miotle z gałęzi); opanowanie podczas podchodzenia do szamana (jak najciszej, na palcach, w przeciwnym razie mógł się odwrócić i karcącym wzrokiem nakazać wykonanie zadania od nowa. Tej osobie, której udało się dotrzeć i chwycić go za ramię, zasłużyła na przyjęcie całej grupy), ale i takie podekscytowanie, że niektórzy postanowili biec, by być szybciej; wsłuchiwanie się z zamkniętymi oczami w ciszę nad brzegiem jeziora; odgadywanie odgłosów, zabawę podczas przeszukiwania piasków pustyni (czyt. piaskownicy) w celu znalezienia piłeczek i zaprezentowanie wymyślonej przez siebie piosenki. Uczestnicy zadbali także o choreografię, instrumenty muzyczne, a nawet stroje.

Skarb okazał się być bardzo blisko, wystarczyło się tylko rozejrzeć. I pozostało już tylko dzielenie się znalezionym łupem. Bo oczywiście wszystkim udało się przejść grę.

Scenariusz wymyśliłam sama. Inspiracją do stworzenia takiej gry była publikacja „Gry i zabawy afrykańskie” pod red. Marty Jackowskiej iHanny Rubinkowskiej.

Nie wiem, czy dzieciaki wcześniej brały w czymś takim udział. Widziałam na ich twarzach różne reakcje, a przede wszystkim stuprocentowe zaangażowanie.  I również dobrze się bawiłam, nawet po tej drugiej stronie. 


lena
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...