środa, 18 czerwca 2014

Zamiast szydełka - pędzelek

Witam serdecznie 

Kiedy jest taka ładna pogoda szydełkowanie jakoś nie idzie. Sukience brakuje dosłownie jedno ramiączko i co? I nic. Czeka cierpliwie, aż rozleniwiona dama odstawi wreszcie grabie, konewkę, łopatę itp. W tamtym roku było podobnie. Słońce nie działa mobilizująco pod względem szydełkowania. Za to na malowanie owszem. Nie znowu jakieś wielke dzieła, ale mały pojemnik na kwiaty. Próba decoupage numer 2. I szykuje się cała niebieska seria.



I mój ostatni nabytek do przyszłej sypialni za lat... właśnie. Będę miała w ogóle sypialnię? Widziałam jeden film z Audrey i uwielbiam ją:) Przede wszystkim jej spojrzenie zniewala...


Wielu slonecznych dni 
Lena

wtorek, 17 czerwca 2014

Ogrodowo i z różami

Witam serdecznie, 

Dzisiaj rano próbowałam wbić się łopatą w ziemię i nic. Skała. Choć upały minęły, to na ogrodzie panuje susza. Wychodzimy na dwór, spacerujemy, a późnymi popołudniami przesiadujemy na schodach przed domem. Dzieci siedzą przy stoliku, a ja mogę coś zdziałać. Czasami mi pomagają, czasami siedzę z nimi i nic nie robię. Tak, tak, lenię się na całego, ale lubię takie dni (nie do końca o leniuchowanie chodzi). Lubię, kiedy tak sobie siedzimy, bawimy się, opowiadamy głupotki i w końcu jemy kolację. A co, niech sobie inni  patrzą. Z jednej strony jesteśmy prawie osłonięci, winobluszcz stara się jak może, a ja jestem zadowolona z jego wysiłków. Za to ten na płocie... coś mu kiepsko idzie. 

Ale, ale moja nowa-stara róża  (nowa, bo niedawno ją dostałam, a stara, bo jest odnóżką wielkiej, starej i rozrośniętej róży) ma pierwszy pączek. Myślałam, że nie przyzwyczai się do nowych warunków, a tu mały wręcz miniaturowy pączek już jest.
Kolejna róża zakwitła (w moim ogródku miało nie być róż)


Bratki i goździki też dają radę.






A ten wianuszek powstał z gałązek, które zanadto odstawały od reszty drzewka. Dosłownie dwie gałązki splecione ze sobą. Nawet nie splecione, końcówkami owinięte wokół siebie:)



Dziś tyle, jak leniuchować, to wszędzie.

Spokojnych i pełnych wytchnienia dni
życzy lena

Właśnie zapisałam się na candy W moim magicznym domku.



Poza tym Brydzia zorganizowała dodatkowy konkurs-zagadkę. Szczegóły znajdziecie na jej blogu.

piątek, 13 czerwca 2014

Najazd krasnali - Wrocław

Witam serdecznie,


Wczoraj byłam z synem na wycieczce klasowej we Wrocławiu. Przewodnik oprowadzał nas w dość szybkim tempie. Dzieciaki miały za zadanie szukać krasnali. Kilka udało mi się uchwycić. Najbardziej przypadł mi do gustu krasnal na motorze:)
Poza tym pierwszoklasistów zainteresował  Mostek Czarownic (Pokutnic) na Katedrze św. Marii Magdaleny - kobiety, które nie pracowały w gospodarstwie domowym, nie pomagały swoim rodzicom i leniły się jako żony, miały tam odbywać swoją pokutę po śmierci. "Dobrze mamo, że nam gotujesz" - nie ma to jak troska syna.















Po dość wyczerpującym spacerze, dojechaliśmy do zoo, gdzie spędziliśmy resztę dnia.


Na zakończenie pojechaliśmy obejrzeć fontanny. Podobno niepowatrzalny efekt jest w nocy, kiedy to dochodzą wizualizacje laserowe, ale przy akompaniameńcie muzycznym i tak było co podziwiać. Nieprawdopodobne jak ruch wodny może współgrać z muzyką. Dla dzieciaków frajdą było przede wszystkim moczenie nóg:)



Chciałabym wszystko jeszcze raz obejrzeć, na spokojnie. Przejść uliczkami, którymi oprowadzał nas przewodnik i zakończyć dzień pokazem fontann. Wrócę tam, bo będę musiała zawieźć mojego syna. Skąd ta pewność? Przecież dotknął rogi kozy. Jeszcze dzisiaj mi to powtórzył.

Mam nadzieję, że nie za długo Was męczę. Wyjazd, choć stresujący, to jednak uważam za udany. Nie pamiętam, keidy ostatnio gdzieś byłam. I pierwszy raz, po prawie 3 latach, córka została tak długo bez mamy. Pępowina odcięta;) Dzisiaj, kiedy szykowałam synowi śniadanie,wołała, że jedzie ze mną, mam na nią poczekać, a potem przyszła do mnie i powiedziała: "Mamo, jesteś tylko moja".

Pozdrawiam
Lena

piątek, 6 czerwca 2014

Ogrodnicze rozterki

Witam serdecznie,

Długo czekałam na rezultaty. Dopiero teraz dostrzegam zmiany. To, co zrobiłam do tej pory w moim ogródku, czasami nieporadnie, w końcu pomału zaczyna mi się odwdzięczać. Robi się przyjemnie wokół mojego domku. Czyżbym naprawdę poczuła się jak u siebie? Tutaj już zostanę? W każdym razie czuję się dobrze. Lepiej. To jednak prawda, że praca w ogrodzie nie tylko odpręża, ale sprawia, że człowiek chce się uśmiechać. Jeszcze wiele przede mną, ale jak to się mówi: "pierwsze koty za płoty".
Wieczorami siadamy w trójkę na kocyku, na schodach. Jemy jabłka, bagietki, chlebek... Sąsiedzi patrzą na nas, ale co tam.
Jagoda jest już większa i można więcej zdziałać w pracach ogrodowych. Co prawda mam 2 razy więcej do zrobienia, bo Małe Rączki również mi pomagają: przekopują, robią dziury, wyrywają chwasty i kwiatki przy okazji... Ale i tak się cieszę. Do tego mój mały Pierwszoklasista czasami pomoże... Lubię patrzeć na nich, kiedy razem są czymś pochłonięci. Jagoda słucha swojego brata i próbuje go naśladować. Takie chwile warto zapamiętać, tym bardziej, że nie trwają długo.





Na tę hortensję czekałam rok:) W końcu dostałam ją na imieniny. Jest piękna, chciałabym, żeby przyjęła sie w moim ogródku.
Łubin zakwitł po dwóch latach i to na różowo! Nawet mi się podoba. 



Lawenda pilnuje mojej nowej róży pnącej. A zapierałam się, że nie będzie u mnie róż. 




 A te róże, to już u sąsiada. Nie mogłam się oprzeć. Patrzę na nie za każdym razem wieczorem, kiedy roletą zasłaniam dzieciom okno oraz rano, kiedy córka wstaje.

A ten aniołek przyleciał do mnie dzisiaj. To na spóźnione imieniny. Skąd Ona wiedziała, że lubię anioły? Dziękuję Haniu.

  A ta mała istotka, to prezent od babci. Miała pilnować kwiatków przed domem, ale córka stwierdziła, że będzie jej za zimno. 



A tak poza tym, to jestem hodowcą roślin, ogrodnikiem. Pani w szkole pytała się o zawody rodziców. W przedszkolu byłam gospodynią domową, teraz awansowałam w oczach syna:) Mój zawód jest daleki od tego, co stwierdził. Ciekawe, kiedy wpadnie na właściwy trop? Inaczej, kiedy zapamięta:)

Pozdrawiam
Lena
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...