Witajcie,
Po ostatniej sukience czułam lekki niedosyt. Tym bardziej, że małej nie do końca przypadła do gustu - mamo, tu za dużo widać. Ot i wszystko. Poza tym lepiej chyba wychodzi mi wymyślanie, niż próby kopiowania, choć tak i tak do końca nie zrobiłam identycznie (rzadko kiedy robię, zawsze coś zmienię).
Oto kolejna sukienka, zamówienie brzmiało: różowa, bez prześwitów, krótka. Zrobić, kiedy mała jest w przedszkolu.
Udało się? Zobaczcie same:
Część różowa to wzór z tej strony. Biała sukienka, która znajduje się pod spodem i wyciągnięta jest na górę, to słupki.
Mała była szczęśliwa, kiedy ją zobaczyła. Zadanie wykonane.
A poza tym Piotrek zaczął robić zdjęcia naszym stale wyłączającym się aparatem i oto efekty (po kilkunastu wyłączeniach):
Udanej niedzieli
lena
sobota, 23 kwietnia 2016
środa, 20 kwietnia 2016
Letnia sukienka na szydełku dla barbie
Witajcie,
Zdjęcia niestety wykonane telefonem, co widać niestety.
Miłego wieczoru
lena
Wietrzna wiosna tego sezonu nie chce odpuścić. Ubieramy się na przysłowiową cebulkę. Słoneczko przygrzewa - i tu się cieszymy.
A skoro wiosenne klimaty, to przydałoby się odświeżyć garderobę lalki barbie. Pewnie widziałyście film Żona na niby w roli głównej z Jennifer Aniston. A czy pamiętacie jej białą sukienkę?
Podobną właśnie zrobiłam. Posiłkowałam się podpowiedzią na tej stronie. Tylko zamiast robić słupki potrójne, robiłam podwójne (dwukrotnie nawijane).
Zdjęcia niestety wykonane telefonem, co widać niestety.
Miłego wieczoru
lena
czwartek, 14 kwietnia 2016
Mini ogródki na wiosnę - kilka inspiracji
Witajcie,
Słońce wczoraj nas rozpieszczało. Dzisiaj za to zalała nas szaruga i deszcz. Błoto, ciemno i szaro.Funkie na szczęście rozsadzone. Już niedługo będą takie:
Znalazł się i rododendron. Kiedy przyjechałam do domu już był posadzony. Mojemu mężowi bardzo się
podoba, ale niestety nie chce się u nas uchować (rododendron rzecz jasna). Tym razem wersja
biedronkowa i posadzona w trzecim już miejscu. Jeśli zakwitnie, dam znać.
Moja młoda ogrodniczka również posadziła kilka kwiatków,
nawet zdążyły już urosnąć :)
Nasz ostatni mini ogródek mi nie wystarczył i zaczęłam szperać w internecie. A tam same piękne zdjęcia i mnóstwo pomysłów. Pozwolę sobie zapisać tutaj kilka stron:
- ławeczka, sukulenty i bratki - wykorzystanie małej doniczki, roślinek wiosennych i sukulentów, a w centrum śliczna biała ławeczka.
- ogródek w doniczce - pomysły z malutkimi roślinami i różnym podłożem.
- ogródek z meblami i chodnikiem w wersji mini - widać tutaj, jaki efekt daje różna faktura miniaturowego chodnika,
- tę stronę zapisałam sobie jako super pomysły i wiem już dlaczego - mnóstwo pomysłów i kilka porad, do tego małe budynki i kilka mebelków.
- i na tej stronie jest mnóstwo zdjęć,
- domki dla wróżek - tak zostały zatytułowane i są piękne.
Marzy nam się z Jagodą jeden z takich elfich domków. Chciałybyśmy go wystawić na dwór.
Myślimy, myślimy... Mamy kilka pękniętych donic, których jeszcze nie wyrzuciliśmy.
Dobrej nocki
lena
środa, 13 kwietnia 2016
Czas upływa
Witajcie,
Słońce znowu do nas zawitało i dawno nie było takiego widoku o zachodzie:
A czas przyspiesza i nie wiadomo, kiedy mija kolejny dzień, tydzień czy miesiąc, choć początkowo wydaje się, że jest tyle do zrobienia.
Próbuję ujednolicić naszą małą chatkę. Nawet mąż stwierdził, że kuchnia zaczyna wyglądać dobrze, wszystko staje się spójne. Ostatnio maluję wszystkie ramki w lawendowym pokoju na kolor czarny i dostało się nawet zegarowi. Co mnie do tego podkusiło? Zabawy w telefonie.
Pomysł jest, czas działania:
Pewnie widzicie u góry szczoteczkę do mycia zębów? Początkowo cały środek był biały, ale wyglądało to nieciekawie, więc postanowiłam zmyć częściowo białą farbę.
Nakrętkę też pewnie widzicie. Przy zmywaniu farby złamałam wskazówkę. Trzeba było ją przykleić i czymś podtrzymać. Wszystko działa:)
Efekt niezamierzony:
Powoli przyzwyczajamy oczy.
pozdrawiam
lena
wtorek, 5 kwietnia 2016
Wiosna w ogrodzie
Witajcie,
Ostatnio pogoda nas rozpieszcza. Słoneczko zagląda co rano do naszych okien i w powietrzu słychać gwar. Dzisiaj nasz pierwszy dzień na dworze, więc spokojnie bez szaleństw.
Obejrzeliśmy dokładnie, co w trawie piszczy i miło jesteśmy zaskoczeni.
U sąsiadów kwitnie już magnolia.
Postanowiliśmy też przenieść troszkę ogrodu do domu. Pożegnaliśmy się z dekoracjami wielkanocnymi.
I stworzyłyśmy (syn zajął się innymi rzeczami) nasz mały mini ogródek z altanką. Kwiaty również zakwitły.
Zastąpiłyśmy ten gruby płot czymś delikatniejszym i lżejszym. Od razu też pnącza obeszły naszą altankę i znalazła się poduszka z kocykiem.
Słoneczne pozdrowienia
lena
Ostatnio pogoda nas rozpieszcza. Słoneczko zagląda co rano do naszych okien i w powietrzu słychać gwar. Dzisiaj nasz pierwszy dzień na dworze, więc spokojnie bez szaleństw.
Obejrzeliśmy dokładnie, co w trawie piszczy i miło jesteśmy zaskoczeni.
U sąsiadów kwitnie już magnolia.
Postanowiliśmy też przenieść troszkę ogrodu do domu. Pożegnaliśmy się z dekoracjami wielkanocnymi.
I stworzyłyśmy (syn zajął się innymi rzeczami) nasz mały mini ogródek z altanką. Kwiaty również zakwitły.
Zastąpiłyśmy ten gruby płot czymś delikatniejszym i lżejszym. Od razu też pnącza obeszły naszą altankę i znalazła się poduszka z kocykiem.
Słoneczne pozdrowienia
lena
piątek, 1 kwietnia 2016
Każda z nas marzy o Błękitnym Zamku
Witajcie,
Mam nadzieję, że świąteczny czas minął Wam bardzo dobrze. U nas pogoda dopisała, choć się nie zapowiadało.
Dzisiaj dużo czytania. Książka ta zrobiła na mnie duże wrażenie, dlatego zapisałam o niej "parę" słów.
Znalazłam
w markecie książkę Lucy Maud Montgomery Błękitny
Zamek.
Od
samego początku nie bardzo mi się podobała, praktycznie w każdym wersie
szukałam Ani. I jakie było moje rozczarowanie, kiedy jej tam nie znalazłam.
Zupełnie inaczej zaczęłam postrzegać tę powieść, kiedy twardo sobie
powiedziałam, że Valancy nie była i nie będzie Anią. To są dwie różne
bohaterki. Sama treść odbiega mocno od treści zawartych w książkach o Emilce
czy o Zielonym Wzgórzu. Chociaż trzeba zaznaczyć, że i tutaj można dostrzec
urokliwe zakątki, w których czają się elfy, chochliki i inne magiczne stworzonka.
Valancy
ma już swoje lata. Traktowana jest przez rodzinę z przymrużeniem oka i ciągle
słyszy żarty na temat jej staropanieństwa. Mimo swoich 30 lat znajduje się pod
ciągłą kontrolą matki, która nigdy nie daje jej wolnej ręki. Jedynie powieści
przyrodnicze tajemniczego autora pozwalają jej przetrwać. I dalej wiodłaby
nudne życie, i dalej nie sprzeciwiłaby się matce ani nikomu z rodziny, gdyby
nie wizyta u lekarza. Swoją drogą, do doktora wybrała się w tajemnicy przed
matką, co wcześniej jej się nie zdarzało.
Tuż
przed podaniem diagnozy, lekarz musi szybko opuścić gabinet. Valancy z listu
dowiaduje się, że zostaje jej niemalże rok życia.
Dziewczyna
jednak nie ma zamiaru poddać się zaleceniom lekarza, postanawia zbuntować się
przeciwko całej rodzinie. Przeprowadza się do domu Ryczącego Abla, by
zaopiekować się umierającą Cecylią Gay. Valancy dostrzega, że w końcu jest komuś
potrzebna. Dziewczyny mogą odbudować łączącą ich kiedyś przyjaźń i stają się
dla siebie bratnimi duszami. Nikt z rodziny nie jest w stanie namówić jej do
powrotu, a jej zachowanie poczytują za objaw choroby psychicznej.
Valancy
w domu Ryczącego Alba poznaje Barney’a Snaith’a, który uchodzi za uwodziciela,
mordercę, złodzieja i ojca umarłego dziecka Cecylii. Tymczasem od samego
początku Valancy czuje się w jego towarzystwie bardzo dobrze. Sama dostrzega,
że wcale nie muszą cały czas rozmawiać, bo jak pisze jej ulubiony autor John Foster:
„ Jeśli siedzimy z kimś pół godziny w
ciszy i milczeniu, a mimo to jest nam ze sobą dobrze, mamy szansę zostać
przyjaciółmi. Jeżeli okazuje się, że nie możemy wytrzymać nawet trzydziestu
minut, z przyjaźni na pewno nic nie wyjdzie i szkoda nawet próbować.”
Po
śmierci Cecylii, Valancy oświadcza się Barney’owi i wyjawia swój sekret. Tutaj
następuje zwrot akcji, a raczej nabiera ona tempa. Młode małżeństwo, mimo że
zawarte bez miłości z jednej strony, okazuje się być przepełnione
najszczęśliwszymi dniami w życiu Valancy. Ich życie koncentruje się na
rozmowach, podróżach, na własnej bliskości, na przyjaźni.
Dziewczyna
doświadcza wielu rzeczy, których w dzieciństwie jej zabraniano ze względu na
wątłe zdrowie: pływa w jeziorze, jeździ na nartach, spaceruje po lesie i śpi
pod gołym niebem, to tylko niektóre z tych radosnych chwil. Czuje się jak w
domu, jak w swoim wymarzonym Błękitnym Zamku, o którym śniła podczas długich
nocy w swoim ponurym pokoju.
Barney
zgodził się na ślub pod jednym tylko warunkiem – zakazał jej wchodzić do pokoju,
wspólnie przez nich nazwanym „pokojem Sinobrodego”.
Ich
sielskie życie zostaje jednak zburzone. Ona uświadamia sobie, że dawno powinna
już nie żyć, podczas gdy on nie może pogodzić się z tym, że może za chwilę jej
zabraknąć.
Kiedy
okazuje się, że nieświadomie wprowadziła go w błąd, chce rozwodu i wraca do
swojej matki.
Wiadomo,
jak się kończy, wiadomo już, dlaczego po tym wydarzeniu on uciekł z domu na
całą noc. Wiadomo też było, że ona się w nim zakocha, wiadomo, jaką tajemnicę
skrywał w pokoju Sinobrodego. Nie pomyślałabym, jaki związek z Barney’em mogły
mieć maści doktora Redferna wcierane nieustannie przez ciotkę oraz dlaczego on
sam uciekł na wyspę.
Pamiętać
trzeba o jednym – Valancy to nie Ania ani Emilka. Każda z nich jest inna. Valancy dopiero po
trzydziestu latach życia udaje się odnaleźć samą siebie. Przez tyle lat tłumiła
w sobie to, co czuje, kim jest i czego pragnie. Jej bunt okazał się tym
donioślejszy. Dojrzała i zakwitła, jak róża, którą podarowała jej jedna z
kuzynek. Rozkwitła dopiero po ostrym cięciu.
Szukała też swojego Błękitnego Zamku i znalazła go wśród
drzew, na wyspie z małą chatką. Bo każdy ma taki zamek, trzeba tylko umieć go
odnaleźć.
Pozdrawiam ze słonecznego wzgórza
lena
Subskrybuj:
Posty (Atom)