Witam,
Upał doskwiera nam niemiłosiernie, ale nie narzekamy, a przynajmniej staramy się nie narzekać. Byliśmy już nad jeziorem, a dla dzieciaków to jednak frajda. Córka dużo czasu potrzebowała na to, by zamoczyć nogi. Za to syn czuł się jak ryba w wodzie. Tylko jeszcze mama nie popływała sobie, ale nadrobię. Mam nadzieję.
Dziś ostatni post z serii wycieczek i wyjazdów wakacyjnych. Ostatni, ale za to dość nietypowy. Spodziewałybyście się urokliwych zakątków otoczonych bluszczem, a wśród nich białych róż, metalowych ławeczek, stoliczków oraz białych posążków w smażalni ryb? Ja też nie, dlatego cieszę się, że zachciało nam się do ubikacji, bo w przeciwnym razie odjechalibyśmy najedzeni i zadowoleni jedynie z jedzenia i z placu zabaw.
A za zieloną ścianą:
Niesamowite, prawda?
pozdrawiam
lena
Orzesz, tom się poczuła mile zaskoczona! Kto by pomyślał... Piękne miejsce :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco!
Od tamtego czasu, biorę pod uwagę ryby w swoim jadłospisie:)
Usuńale tam anielsko:):
OdpowiedzUsuńmiałam podobne wrażenie,
Usuńbardzo mi miło, że do mnie zajrzałaś
widoki niesamowite!!!!!!!!!! I ta metaloplastyka!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńteż byłam pod wrażeniem
Usuń