Doceniam wieczory, kiedy mogę schować się pod kocem. W domu jest ciepło i przytulnie, a ja siedzę wygodnie z robótką w ręku lub czytam książkę. Do tego gorąca herbata z cytryną lub sokiem malinowym (sok biorę z zimowych zapasów, które robiłam jeszcze niedawno). Choć rzadko się to zdarza, pielęgnuję te wieczory podwójnie.
Chciałabym wprowadzić kilka zmian W małej chatce u Leny i dlatego co jakiś czas napiszę kilka słów o przeczytanej książce. Czytam odkąd pamiętam, więc dlaczego nie podzielić się z Wami swoimi przemyśleniami?
Powieść Oskar i pani Róża Ericka-Emmanuela Schmitta wzbudziła we mnie sporo emocji. Pamiętam tę historię, choć po raz pierwszy przeczytałam ją w liceum. Kiedy na półce zauważyłam Zazdrośnice tego samego autora, bez wahania zabrałam książkę do domu. Myślę, że także dorosły może po nią sięgnąć.
Tytułowe zazdrośnice to 4 przyjaciółki, które w pamiętnikach zapisują swoje spostrzeżenia. Choć pozornie nie mają przed sobą tajemnic, nie wiedzą o sobie wszystkiego, a na ten sam problem patrzą i interpretują go w odmienny sposób.
Dziewczyny spędzają ze sobą mnóstwo czasu i chodzą razem do szkoły. Każda z przyjaciółek posiada inny charakter.
Julia ma myśli samobójcze. Uwielbia Szekspira i cytuje go na każdym kroku, dlatego też tak bardzo zależy jej na roli tytułowej Julii w spektaklu. Łatwo popada w rozpacz. Prostota w wyrażaniu emocji to dla niej najbardziej skomplikowana rzecz, o jaką można ją prosić.
Anouchka - ma obsesję na temat swojego ciała. Nie dopuszcza do myśli tego, o czym wszyscy wiedzą od dawna. Chce być traktowana jak dorosła, ale w obliczu problemów rodzinnych pragnie znowu być dzieckiem. Wścieka się na matkę za to, że nie potrafiła zatrzymać ojca. Musi minąć trochę czasu, by pogodziła się z jego decyzją i by zauważyła szczęście w jego oczach.
Colombe - zakochuje się od razu i na zawsze. Targają nią uczucia od nienawiści, podniecenia, przez tęsknotę i smutek. Przyjaźń jest dla niej bardzo ważna i to za jej namową dziewczyny wieszają kłódkę na moście zakochanych na znak łączącej je więzi.
Raphaelle - najlepsza uczennica i najlepszy kompan imprez. Nie bardzo podoba jej się kokietująca postawa Colombe (choć nie mówi jej tego wprost). Zawsze znajdzie sposób, by dotrzeć do prawdy. Jednakże nie zauważa jej w obliczu miłosnego uczucia.
Dziewczyny podejmują wiele ważnych tematów. Zastanawiają się nad istotą wiecznej miłości. Według Julii to płeć żeńska stwarza sobie idealnych Romeów, wzdycha do nich, a potem cierpi. Przyjaciółki analizują swoje rodziny, gdzie dominują liczne rozstania. Jedynie dziadek Raphaelle opiekuje się chorą na Alzheimera babcią. Początkowo podejrzewają, że tylko z litości. Późniejsza rzeczywistość pokazuje, że było inaczej. Choć nie wierzą w idealną, baśniową miłość, nie mogą się powstrzymać i po raz kolejny oglądają ulubioną komedię romantyczną.
Ich przyjaźń wystawiona zostaje na próbę, po tym jak Raphaelle poznaje w Londynie Terence - chłopaka Julii i zakochuje się w nim. Dziewczyny oddalają się od siebie. Anouchka pisze w swoim pamiętniku, że tak naprawdę do końca nie można nikogo poznać, a rzeczywistość potrafi zaskoczyć. Dziewczyna boi się, kim będzie. Chciała pozostać sobą, a tymczasem może stać się kimś zupełnie innym. Kiedy ona przeżywa tak poważne rozterki, mama z błahego powodu (poplamione spodnie) złości się na nią.
Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, kiedy Julia jedzie do swojego chłopaka. Raphaelle jest zazdrosna. Cały czas pozostaje z ukochanym w kontakcie, jednakże żadnej z przyjaciółek nie wyjawia swojej tajemnicy. Julia jest nerwowa (dziewczyny przypisują to przygotowaniom do spektaklu), Raphaelle nieszczęśliwie zakochana, do tego dowiaduje się, że chora babcia naprawdę kochała dziadka. Colombe korzysta z życia, swoje tłumione emocje uwalnia podczas zbliżeń seksualnych. Anoukcha musi nauczyć się żyć w nowym ciele, musi zacząć lubić imprezowe życie, żeby nikt nie pomyślał, że jest dzieckiem.
I piękne przedstawienie, piękne, aczkolwiek tragiczne w skutkach.
Tylko Colombe zaznaje w końcu szczęścia i chce się nim dzielić ze światem. Wybacza Julii. "Nikt nie jest tylko dobry ani tylko zły. Przebaczyć oznacza uświadomić sobie, że los nieustannie improwizuje, że nie da się go unieruchomić w przeszłości, a tym bardziej w jakiejś jednej chwili. Jutro to nie wczoraj." Colombe ma apetyt na życie. Nie analizuje ostatnich wydarzeń, bo wie, że nigdy nie dowie się prawdy. Człowiek poznaje to, co widzi. Nie jest w stanie zajrzeć w głąb cudzej duszy, ani do niej dotrzeć. "Z tej niewidzialnej pracy, która sprawia, że się rodzimy lub odchodzimy na zawsze, ludzki wzrok jest w stanie uchwycić tylko rezultat, nigdy potajemną działalność." Poszukiwanie argumentów, które sprawiły, że dziewczyny postąpiły tak a nie inaczej przyrównuje do łapania wody w sieć.
Dziewczyna uświadamia sobie jedno: "Są tylko 2 czasowniki, które potrafię z przekonaniem odmienić w czasie przyszłym: będę kochała i umrę. A zatem oświadczam wam: zanim umrę, będę bardzo kochała."
Schmitt za sprawą czterech pamiętników podejmuje ważny temat dojrzewania, gdzie skrajne emocje towarzyszą nastolatkom każdego dnia. Nie zawsze umieją sobie z nimi poradzić, a poszukując właściwej drogi, często popełniają błędy, które niekoniecznie są odwracalne, ale tragiczne w skutkach. Do tego młodzi ludzie często pozostają sami ze swoimi problemami, nie mając oparcia w rodzicach.
Ukazuje też, jak destrukcyjną siłą może okazać się zazdrość, zwłaszcza w młodej, zrozpaczonej i niezrozumianej przez nikogo duszy. Trafne spostrzeżenia i zaskoczenie, to co zostało.
lena
Polece corce. Obie lubimy tego autora. Ostatnio czytalyusmy tajemnice pani Ming. Fajne, pouczajace, niezwykle:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam goraco:)
Tak, chyba tak można określić jego twórczość. Lubię go za sposób wyrażania myśli i sposób, w jaki podejmuje ważne tematy, ale "Tajemnicy pani Ming" jeszcze nie czytałam.
Usuń