Rozpoczęliśmy kolejny tydzień zadań od Świętego Mikołaja. Wkrótce małe podsumowanie.
Śniegu nie ma, ale ja nie narzekam. Ulepiłam bałwanki z włóczki. Muszę tutaj podziękować mojej koleżance - to ona zmotywowała mnie to tego, żeby powstały pierwsze maskotki. Córka za to sprecyzowała, co to miałoby być. I tak oto "ulepiłam" Olafa:
Wymaga troszkę poprawek, ale myślę, że skoro dzieci od razu nazwały go Olafem, to coś w nim jest :)
A potem powstały kolejne bałwanki
Z którymi musiałam się pożegnać. Powyższe zdjęcie powstało tuż przed oddaniem ich w dobre ręce.
Przede mną mycie okien, pranie pościeli, porządki i to, co misie lubią najbardziej - ciąg dalszy tworzenia dekoracji.
udanego wieczoru
lena
Jakie ładne i te czapeczki, szaliczki przeurocze :)
OdpowiedzUsuńMoja córka bałwanki nazywa słodziakami, ale ona teraz ma etap określania wszystkiego, co małe jako słodziaki:)
Usuń