Dzień dobry,
Z wakacji przyjechaliśmy jakiś czas temu, ale jeszcze do teraz wspominamy ten wyjazd. Może dlatego, że po raz pierwszy jechaliśmy z drugą rodziną, a może dlatego, że ostatni nasz wyjazd był 2 lata temu.
W niedzielę kuzynka z mężem i córką przyjechała do nas, żeby powymieniać się zdjęciami, przy okazji je obejrzeć, no i powspominać (czytaj: pośmiać się).
Jeśli chodzi o wyjazd nad morze, to wszystko uzależniliśmy od pogody. Gdy tylko słońce wyjrzało zza chmur, szliśmy na plażę. A tam, wiadomo kocyk i parawan. Do tego wiaderko oraz łopatki i dzieciaki miały ubaw, dobra rodzice też (wspominałam, że nie należę do tych, co lubią się opalać, więc spacery i zabawy stały się miłą alternatywą).
Powstawały syrenie ogony, pałace i tunele. Dzieci nie leżały i nie próżnowały. W wodzie rzucały się na fale. Zabawnie wyglądały, kiedy wypinały "dupki", czekając na przyjście fali. Nie chce się wierzyć, że kiedyś to z siostrą robiłyśmy w ten sposób. Kiedy to było... Niestety nie starczyło mi odwagi, by się teraz zanurzyć:)
Poza tym spacery po plaży, zachody słońca i zachody bez słońca:), bieganie po plaży. Na robienie gwiazdy nikt się jednak nie zdecydował.
Dzieciom najbardziej podobały się jednak kąpiele.
Poza plażą były gry w piłkę, badminton, plac zabaw przystosowany dla mniejszych i większych dzieci, wieczorami tradycyjnie karty, karty i jeszcze raz karty. Nawet w trakcie meczu. Panowie, dziękujemy za poświęcenie:)
A kiedy pogoda naprawdę była kiepska, to pojechaliśmy do aquaparku - frajda nie tylko dla dzieci. Raz też pojechaliśmy do kina, kiedy przejście od auta do domku kończyło się przemoczeniem. Kino połączyliśmy z małymi zakupami. Pewnie pukacie się w tej chwili w głowę. Zazwyczaj odpoczynek, to odpoczynek. Nikt na wakacjach nie kupuje kurtek i spodni dzieciom na jesień. Jeśli jednak na co dzień nie ma się sklepów pod nosem, czy też nie urządza się niedzielnych całodniowych wypadów do sklepów, to dlaczego nie wykorzystać tego, tym bardziej skoro lista zakupów i tak już jest zrobiona? W sumie to każdy robi jak uważa i już:)
Pierwszy nasz wypad w zwiększonym gronie i oceniamy go na plus. Mimo porannej kolejki do ubikacji, mimo spotkania na tak małej powierzchni różnych i przeciwstawnych charakterów. Skoro dzieci się dogadywały, to my, niby dorośli, mielibyśmy nie dać rady? Wszystko można zdziałać, jeśli się tylko chce. Do tego wspólnie spędzony czas - bezcenny. Nie mówiąc już o kosztach za wynajem domku, który był liczony po połowie. Wystarczy chwila organizacji i możliwe, by "przetrwać" tydzień.
I zaczęliśmy planować wakacje na przyszły rok.
A mina kuzyna, który dostaje porcję 800 g dorsza, tym bardziej bezcenna:)
lena
P.S. Ankha teraz widzę, gdzie można powiększyć zdjęcie:) Dzięki.